Andrzej Ignaciuk: Zabrakło dobrego słowa

Niespodzianką jest fakt, że podmiot, który powstał w zeszłym roku ma prawie identyczną nazwę, co nasza organizacja – mówi w wywiadzie dla portalu rynekestetyczny.pl dr Andrzej Ignaciuk prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti-Aging PTL (PTMEiAA), w kontekście działań nowego Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej (PTME).

Rynek Estetyczny: – Polskie Towarzystwo Medycyny Estetycznej i Anti-Aging (PTMEiAA) wydało oświadczenie z którego wynika m. in., że zarejestrowana w zeszłym roku organizacja, wprowadza w błąd wiele osób, wybierając nazwę niemal identyczną z kierowanym przez Pana, funkcjonującym już 20 lat towarzystwem i rozsyła zaproszenia na szkolenia. Jak Państwo się odnoszą do tej sprawy?

Andrzej Ignaciuk: – Dla nas powstanie tej organizacji było pewną niespodzianką. Kompletnie nie spodziewaliśmy się takiej sytuacji. Oczywiście nie mamy nic przeciwko temu, żeby powstawały różnego rodzaju towarzystwa, czy stowarzyszenia. To jest kwestia wolności i demokracji. Jednak niespodzianką jest fakt, że podmiot, który powstał w zeszłym roku ma prawie identyczną nazwę, co nasza organizacja.

Nowy twór nazywa się Polskie Towarzystwo Medycyny Estetycznej, natomiast nasza organizacja to: Polskie Towarzystwo Medycyny Estetycznej i Anti-Aging. Co więcej w normalnej komunikacji posługujemy się nazwą skróconą, nie dodając ostatniego członu. To jest moim zdaniem sytuacja, która może łatwo prowadzić do pomyłki.

Pani doktor, współzałożycielka nowego tworu, rozesłała dezinformujące wiadomości mailowe do sporej grupy lekarzy, członków naszego towarzystwa. Jest to o tyle niepokojące, że nie wiemy skąd wzięła dane, my jej nie udostępnialiśmy żadnych.

W wiadomości skierowanej do lekarzy pisała m. in. o “Polskim Towarzystwie Medycyny Estetycznej, którego jest wiceprezesem“, nie wspominając o tym, kto jest prezesem organizacji. Swoją drogą, dowiedzieliśmy się już później, że prezes nowego towarzystwa medycznego nie jest lekarzem.

Wielu moich kolegów było zdziwionych rozesłaną przez nowy twór informacją. Zastanawiali się, co się stało: “Nie było nowych wyborów do władz towarzystwa, tymczasem wiceprezesem zostaje nagle jakaś nowa, nieznana osoba?“. Jakiś czas zajęło im dotarcie do tego, że Pani wiceprezes stoi na czele nowej organizacji.

– Lekarze do których dotarła informacja z nowej organizacji myśleli, że jest to komunikat z PTMEiAA?

– Duża część naszych członków została rzeczywiście wprowadzona w błąd. Niektórzy byli niemile zdziwieni, dzwonili np. do mnie, jako prezesa towarzystwa, prosząc o wyjaśnienia.

Dla mnie jednak było to równie wielkie zaskoczenie, co dla nich. W efekcie skontaktowałem się telefonicznie z nową Panią wiceprezes. Przyznała, że powstało nowe towarzystwo, że jego prezesem jest, jak to określiła: “prawnik i specjalista od PR” i że chce działać. Zdziwiła się, że ja się dziwię. Przekonywała, że nie zamierza przeszkadzać PTMEiAA w działalności i że tego samego spodziewa się z naszej strony.

Przecież my nie zamierzamy nikomu przeszkadzać. Nowe towarzystwo zostało zapewne zarejestrowane zgodnie z prawem. Postanowiliśmy jednak poinformować w oficjalnym komunikacie członków PTMEiAA, że nie mamy nic wspólnego z nowym tworem. Wysłaliśmy też odpowiednie informacje do Gazety Lekarskiej, do Pulsu Medycyny, wyślemy też do innych mediów. Chodzi o to, żeby nie mylić naszego towarzystwa z tą nową organizacją.

– Czy zamierzają Państwo podjąć jakieś kroki na drodze prawnej?

– Zamierzamy sprawdzić na ile na drodze prawnej można zaradzić tej trudnej, prowadzącej do dezinformacji sytuacji. Chodzi m. in. o niemal identyczną nazwę powstałego niedawno towarzystwa. Rozmawiałem w tej sprawie z dr Maciejem Hamankiewiczem, prezesem Naczelnej Rady Lekarskiej, który poradził kontakt z prawnikiem.

Wybrany przez nas ekspert pomoże odpowiedzieć na szereg pytań takich jak np.: Czy takie towarzystwo, o takiej nazwie mogło powstać?; Czy nowe towarzystwo zostało zarejestrowane zgodnie z prawem?; Czy na czele towarzystwa medycznego może funkcjonować osoba bez wykształcenia medycznego?.

W najbliższym czasie zamierzamy się skontaktować z osobą, która zajmie się taką analizą prawną.

– Wiceprezesem nowego towarzystwa jest Anna Galęba. Jest lekarzem, doktorem nauk medycznych została w 2011 r., dzięki pracy opartej na badaniach ankietowych związanych z medycyną estetyczną, jest też absolwentką z 2008 r. Podyplomowej Szkoły Medycyny Estetycznej (PSME), funkcjonującej od ponad 10 lat przy PTMEiAA. Czy znana jest Panu jeszcze jakaś aktywność naukowa w dziedzinie medycyny estetycznej dr n. med. Anny Galęby?

– Pani dr Galęba ukończyła PSME. Jest jedną z ponad 300 osób, które tą szkołę ukończyły. Po ukończeniu nauki żwawo wzięła się do pracy, jednak w mojej ocenie była to raczej aktywność szkoleniowa, niż naukowa. Jest obecnie wiele różnych firm, które szukają osób, mogących prowadzić szybkie szkolenia. Według mojej wiedzy Pani dr Galęba w jednej z takich firm funkcjonowała.

Naszą uwagę w PTMEiAA zwrócił już kilka miesięcy temu fakt, że Pani dr Galęba promuje się jako “najlepszy wykładowca medycyny estetycznej w Polsce“. Nie słyszałem o jakimś rodzaju konkursu, czy rankingu, który pozwalałby na posługiwanie się takim określeniem.

Pani dr Galęba chwali się także licznymi publikacjami naukowymi nt. medycyny estetycznej. Jednak poszukiwania lekarzy związanych z PTMEiAA do tej pory nie doprowadziły do odnalezienia w powszechnie dostępnych przeglądarkach internetowych Medline i Embase ani jednej tego typu pracy jej autorstwa. Nie występuje też jako współautorka w żadnej pracy w recenzowanych pismach medycznych polskich i ogólnoświatowych. Te natomiast, które z dumą prezentuje są moim zdaniem na poziomie popularnonaukowym lub beletrystycznym.

– Ale publikowała w kwartalniku wydawany przez PTMEiAA…

Przyznaję, że jeden, czy dwa artykuły wydrukowała w wydawanym przez PTMEiAA naukowym kwartalniku: “Academy of Aesthetic and Anti-Aging Medicine” . Jednak oceniamy te prace jako poglądowe, nie wnoszące niczego odkrywczego. W opinii PTMEiAA nigdy nie wyróżniała się niczym na kanwie naukowej.

Powołuje się na kontakty z cenionymi ekspertami w dziedzinie medycyny estetycznej, jednak w większości są to osoby, które dr Galęba spotkała dzięki prowadzonej przez PTMEiAA szkole, bądź dzięki organizowanym przez nas konferencjom. Pani Doktor natarczywą autopromocją, dezawuowaniem kolegów, którym coś zawdzięcza zapracowała na szczególną sławę w środowisku.

– W oficjalnym oświadczeniu PTMEiAA wyraża ubolewanie ze względu na treści umieszczone na stronie internetowej nowego towarzystwa. Co Państwa zbulwersowało?

– Pani Doktor wyszła z naszego środowiska, jest wciąż członkiem towarzystwa, ukończyła szkołę prowadzoną przez PTMEiAA, więc wydawałoby się, że powinna choć odrobinę doceniać starania i pracę naszego gremium dla medycyny estetycznej. Tymczasem nie padło ani jedno dobre słowo pod adresem jej zawodowej przeszłości związanej z PTMEiAA.

Nasze towarzystwo zrzesza ponad 1 tys. lekarzy, organizujemy kongresy naukowe, uznawane za najważniejsze wydarzenia w dziedzinie medycyny estetycznej w Polsce, prowadzimy szkołę i rzetelne szkolenia, prowadzimy certyfikację lekarzy, umożliwiamy ustawiczne kształcenie lekarzom medycyny estetycznej. To nie jest towarzystwo wzajemnej adoracji.

Organizujemy mnóstwo wydarzeń, w których wielu lekarzy, w tym dr Galęba brało udział. Dzięki już 20-letniej pracy PTMEiAA medycyna estetyczna jest realnością w Polsce w środowisku medycznym.

Trzeba sobie jasno powiedzieć, że bez naszego towarzystwa dr Galęba prawdopodobnie zajmowałaby się inną dziedziną medycyny. Jednak my nie chcemy już współpracować z Panią Doktor. Jej obecne działania z elegancją nie mają nic wspólnego.

Dziękuję za rozmowę

Czytaj też. Prezes nowego towarzystwa komentuje oświadczenie PTMEiAA

Rozmawiał: Daniel Mieczkowski

 


Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

You may use these HTML tags and attributes:

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>