Polska medycyna estetyczna otwarta na nowości

Zdaniem ekspertów zarówno polski, jak i globalny rynek estetyczny rozwija się dosyć dynamicznie. Co roku pojawia się wiele nowinek, z których niektóre się sprawdzają, inne odchodzą w niepamięć. Co ciekawe Polska jest uważana za kraj, który chętnie przyjmuje nowości.

Według danych, które udostępniła nam Joanna Szendzielorz-Tajak, prezes Lea Futur (dystrybutora takich marek jak StylAge, Desirial, Regeneris, RRS, Softfil – Polska) w 2014 r. wzrost globalnego rynku medycyny estetycznej szacowany jest na około 7 proc. Oznacza to, że do podziału w tej branży na całym świecie jest już prawie 5 bilionów euro.

Jak zauważa Joanna Szendzielorz-Tajak pewne spowolnienie wzrostu można zaobserwować w Europie, w szczególności w jej południowej części. Z kolei lepiej radzą sobie Stany Zjednoczone Ameryki, gdzie spodziewany jest około 7-procentowy wzrost. Najszybciej rozwija się rynek azjatycki, gdzie obserwuje się nawet 12-procentowy wzrost wartości rynku w skali roku. Rozwój polskiego rynku szacuje się na poziomie 15 proc., znacznie powyżej średniej europejskiej. – Trzeba zaznaczyć jednak, że startujemy z nieco niższego poziomu – zastrzega prezes Lea Futur.

Jeżeli chodzi o wartość naszego rynku estetycznego, to według ostatnich doniesień Forbes’a można mówić o kilku miliardach złotych. Z danych firmy badawczej PMR wynika z kolei, że wartość samego tylko sektora estetycznej chirurgii plastycznej w Polsce osiągnęła w 2013 r. około 200 mln zł. Tymczasem doświadczenie uczy, że największa część rynku to procedury małoinwazyjne: toksyna botulinowa i wypełniacze.

Nowinki dobrze widziane

Według Joanny Szendzielorz-Tajak Polska jest rynkiem, który chętnie przyjmuje nowości. Producenci starają się temu wymaganiu sprostać. Często to lekarze oczekują od producentów wprowadzania nowości, które przyciągną do nich pacjentów. Jest tak, ponieważ osoby, przychodzące do polskich gabinetów medycyny estetycznej, także pytają o nowe możliwości.

Zdaniem prezes Lea Futur generalnie to pozytywny trend, jednak z drugiej strony radzi do nowości podchodzić ostrożnie. – Na naszym, wciąż jeszcze młodym rynku, było wiele przykładów wprowadzania nikomu nieznanych produktów, bo były nowe, fajne, tanie, które znikały równie szybko, jak się pojawiały – ostrzega nasza rozmówczyni.

Jak tłumaczy dziś zarówno doświadczony lekarz, jak również świadomy pacjent, zanim zdecyduje się na nowość poobserwuje produkt, poczeka, zapozna się z informacją na jego temat. – Będzie wymagał informacji o odpowiedniej rejestracji produktu, jako wyrobu medycznego, zapozna się z dokumentacją związaną z badaniami nt. preparatu – wyjaśnia.

Przyznaje, że sama, jako szefowa znaczącej firmy lubi wprowadzać nowości na rynek. Podkreśla jednak, że są to zawsze produkty sprawdzone. Albo przebadane, albo szeroko wykorzystywane w innych nieestetycznych dziedzinach medycyny.

Sprawdzona nowość

Zdaniem prezes Lea Futur dobrym przykładem nowości, która się przyjęła jest wprowadzenie do Polski już kilka lat temu, osocza bogatopłytkowego, jako zabiegu estetycznego. Jest to preparat biostymulacyjny, który wstrzyknięty wpływa m.in. na poprawę jakości skóry. Uzyskiwany jest z własnej krwi pacjenta.

To było w Polsce coś nowego, świetnie się przyjęło, było od początku duże zainteresowanie – opowiada nam Joanna Szendzielorz-Tajak. Jednocześnie przypomina, że była to metoda dobrze znana, sprawdzona oraz szeroko stosowana w innych działach medycyny.

W ostatnim czasie preparat ten przeżywa drugą młodość. Coraz więcej osób o niego pyta w gabinetach. Zdaniem prezes Lea Futur dzieje się tak, ponieważ osocze bogatopłytkowe, jako już istniejąca i sprawdzona terapia, doskonale wpisuje się w aktualne trendy: z jednej strony regeneracyjne, z drugiej naturalności preparatów, efektów anti-aging, czy holistycznego podejścia do pacjenta.

Joanna Szendzielorz-Tajak przyznaje, że wzrost popularności osocze bogatopłytkowe zawdzięcza też celebrytom. Jak zauważa coraz częściej znane osoby przyznają się, że stosują tzw. “wampirzy lifting”, jak się przyjęło nazywać tą metodę w mediach. Łatwiej osobom publicznym przyznać się do stosowania tego regeneracyjnego preparatu, niż do wypełniaczy, czy nawet sławnego „botoksu”.

Źródło: www.rynekestetyczny.pl


Komentarze

  • Polska uważana jest za kraj, który chętnie przyjmuje nowości.
    Głupich mamy niektórych polityków, którzy doprowadzili do embarga na nasze produkty, głupich mamy też niektórych lekarzy, co nie mają wyobrażni I OKALECZAJĄ INNYCH.

Odpowiedz Kasia Anuluj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

You may use these HTML tags and attributes:

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>