Międzynarodowa Federacja Ginekologii i Położnictwa (FIGO) dostrzega, że estetyczna chirurgia narządów płciowych zyskuje na popularności. Opublikowała stanowisko, w którym zwróciła uwagę na wątpliwości natury etycznej, medycznej i społecznej. Do dyskusji włączyło się Polskie Towarzystwo Ginekologii Estetycznej i Rekonstrukcyjnej, klinicysta prof. Artur Ludwin oraz ginekolog Rafał Kuźlik.
Komitet FIGO ds. Etycznych Aspektów Rozrodu Człowieka i Zdrowia Kobiet posługuje się następującą definicją: estetyczna chirurgia narządów płciowych to dziedzina, odnoszącą się do różnych procedur, które obejmują operacyjną modyfikację anatomii sromu i pochwy ze względów estetycznych u kobiet bez nieprawidłowości strukturalnych lub funkcjonalnych.
W stanowisku organizacji opublikowanym w czerwcu w “International Journal of Gynecology & Obstetrics” (IJGO) czytamy m. in., że kobiety powinny być informowane, że procedury te nie są wskazane ze względów medycznych i wiążą się z potencjalnym ryzykiem.
Estetycznie i medycznie
Według FIGO rosnące zapotrzebowanie na takie procedury wynika z ekspozycji kobiet na media i treści online, które wzmacniają u niektórych przekonanie, że wygląd ich narządów płciowych nie odpowiada wyidealizowanym standardom estetycznym. Lekarze natomiast powinni pacjentkom uświadamiać etyczną dwuznaczność takiej sytuacji oraz – udostępniając prawdziwe informacje – wspierać w podejmowaniu świadomych decyzji, dotyczących chirurgii plastycznej narządów płciowych.
Polskie Towarzystwo Ginekologii Estetycznej i Rekonstrukcyjnej (PTGEiR) zgadza się z kluczową tezą FIGO, iż namawianie pacjentek do poddania się zabiegom o charakterze estetycznym, zwłaszcza gdy nie wychodzi to z ich własnej inicjatywy, jest nieetyczne. W pełni popiera również postulat rzetelnego informowania pacjentek o braku medycznych wskazań do zabiegów czysto kosmetycznych, konieczności edukacji w zakresie naturalnej różnorodności anatomicznej oraz potrzebie dokładnej kwalifikacji psychologicznej, szczególnie w przypadkach podejrzenia zaburzeń postrzegania własnego ciała.
– Jednocześnie pragniemy stanowczo podkreślić, że ginekologia estetyczna i regeneracyjna to nie tylko zabiegi o charakterze kosmetycznym, lecz często element kompleksowego leczenia dolegliwości znacznie obniżających jakość życia – czytamy w oświadczeniu, które do redakcji „Rynku estetycznego” przesłał dr n. med. Tomasz Basta prezes PTGEiR. Wśród dolegliwości tych ginekolog wymienił ból, suchość pochwy, nietrzymanie moczu, dyskomfort podczas współżycia, czy urazy poporodowe.
Dowody na skuteczność
– Brakuje mocnych dowodów, przy ograniczonej liczbie opublikowanych badań, potwierdzających bezpieczeństwo i skuteczność chirurgii estetycznej narządów płciowych – czytamy w stanowisku FIGO. Według międzynarodowej organizacji szczególne obawy budzi stosowanie urządzeń laserowych w leczeniu zespołów moczowo-płciowych związanych z menopauzą lub w celach kosmetycznych.
PTGEiR zwraca uwagę, że istnieje coraz więcej rzetelnych badań naukowych, które potwierdzają skuteczność procedur z zakresu ginekologii estetycznej i rekonstrukcyjnej. – Nie tylko w poprawie anatomii, ale przede wszystkim w zwiększaniu komfortu życia, funkcji seksualnych, redukcji bólu oraz poprawie samooceny pacjentek – przekonuje polskie towarzystwo.
– To realne efekty, które wpływają na zdrowie psychiczne i fizyczne kobiet i nie mogą być ignorowane w profesjonalnej dyskusji – czytamy w stanowisku przesłanym przez dr n. med. Tomasza Bastę. PTGEiR zapewnia, że najistotniejszym elementem praktyki jest właściwa kwalifikacja pacjentki, uwzględniająca nie tylko aspekt fizyczny, ale również psychiczny, społeczny i emocjonalny.
W pełni popieram stanowisko
Prof. Artur Ludwin kierownik Katedry i Kliniki Położnictwa i Ginekologii WUM napisał w mediach społecznościwych, że FIGO wydało swoje stanowisko w trosce o zdrowie kobiet i o ich ochronę przed praktykami uznanymi za nieetyczne.
– Jeśli coś, czyli procedury ginekologii estetycznej, jest uznane przez najważniejszą światową organizację ginekologów i położników, a wśród nich uczonych w zakresie zdrowia kobiet, za niewłaściwe etycznie, to należy rozważyć wprowadzenie odpowiedniego europejskiego i polskiego ustawodawstwa, regulującego przeprowadzanie tych procedur na zasadach etycznych i odpowiednie regulacje zakazujące ich przeprowadzania na zasadach nieetycznych – dodał, czym wywołał ożywioną dyskusję.
Ginekolog Rafał Kuźlik we wpisie w social media zarzucił Międzynarodowej Federacji Ginekologii i Położnictwa niekompetencję. – Nikt nikogo nie zmusza do poddawania się zabiegom ginekologii estetycznej, czy rekonstrukcyjnej. Jednak te pacjentki, które tego potrzebują niech mają taką szansę – argumentował. – Najważniejsze, i to przysięgaliśmy, “primum non nocere” – podsumowywał.
Prof. Artur Ludwin odpowiadał, że procedury, których skuteczność i bezpieczeństwo zostały potwierdzone w odpowiednich badaniach, powinny być dostępne dla wszystkich i zapraszał doktora Rafała Kuźlika do opuszczenia sektora prywatnego. – Zapraszam Pana do pracy w szpitalu, wszystkie te potrzebne kobietom procedury będzie mógł wykonać Pan w ramach kontraktu z NFZ – pisał.
Nie do jednego worka
PTGEiR oponuje przeciwko wrzucaniu wszystkich procedur ginekologii estetycznej i regeneracyjnej do jednego worka z napisem „działania nieetyczne”. – Tego rodzaju uogólnienia prowadzą do stygmatyzacji zarówno pacjentek, jak i lekarzy, którzy świadczą opiekę zgodną z aktualnym stanem wiedzy i rzeczywistymi potrzebami kobiet – napisano w oświadczeniu które dr n. med. Tomasz Basta przysłał “Rynkowi estetycznemu”.
– Jesteśmy przekonani, że etyczna, transparentna i odpowiedzialna ginekologia estetyczna i regeneracyjna ma swoje uzasadnione miejsce we współczesnej medycynie – podsumowywano.
Źródło: Rynek estetyczny / FIGO , PTGEiR