Będą ograniczenia reklamy w medycynie?

Naczelna Rada Lekarska (NRL) w marcu b.r. zwróciła się do ministra zdrowia z apelem o niezwłoczne podjęcie prac legislacyjnych, zmierzających do wprowadzenia ograniczeń w zakresie reklamy żywności oraz wyrobów medycznych. Chodzi o wykorzystywanie wizerunku osób z wykształceniem medycznym do promocji produktów. Takie restrykcje miałyby wpływ na rynek medycyny estetycznej

NRL chciałaby uniemożliwienia reklamowania żywności (głównie suplementów diety) oraz  wyrobów medycznych z wykorzystaniem wizerunku osób, posiadających wykształcenie medyczne lub farmaceutyczne. Sprzeciwia się też odwoływaniu się w reklamach do osób, sugerujących posiadanie takiego wykształcenia a także powoływaniu się na ich zalecenia. Według NRL w tym celu Ministerstwo Zdrowia powinno wprowadzić zmiany w ustawie o bezpieczeństwie żywności i żywienia oraz ustawie o wyrobach medycznych.

W obronie zdrowia

W opinii NRL reklamowanie żywności, w szczególności suplementów diety, a także wyrobów medycznych na masową skalę, przy wykorzystaniu wizerunku osób posiadających wykształcenie medyczne lub farmaceutyczne jest zjawiskiem negatywnie wpływającym na zdrowie publiczne. – Szkodzi również wizerunkowi zawodowemu osób, wykonujących zawody lekarza, lekarza dentysty, czy farmaceuty – czytamy w apelu do MZ.

Według NRL nieograniczona swoboda reklamowania takich produktów może prowadzić do ich nadużywania lub stosowania bez niezbędnej konsultacji medycznej, czy farmaceutycznej. Co więcej zdaniem samorządu lekarskiego udział w reklamie takich produktów osób z wykształceniem medycznym lub farmaceutycznym może sugerować odbiorcy, iż produkty te mają właściwości lecznicze.

Naczelna Rada Lekarska zwraca uwagę, że brak odpowiedniej, jednoznacznej regulacji, prowadzi do łamania prawa. Samorząd lekarski przytacza  art. 130 ustawy z dnia 6 września 2001 r. Prawo farmaceutyczne. Przepis ten stanowi, iż ten, kto wprowadzanemu do obrotu produktowi przypisuje właściwości produktu leczniczego, pomimo że produkt ten nie spełnia wymogów określonych w ustawie, podlega grzywnie.

Jeżeli zatem nie jest dozwolone przypisywanie żywności, nie będącej produktem leczniczym, właściwości produktu leczniczego, to nie ma uzasadnienia tolerowanie sytuacji reklamy takich produktów z wykorzystaniem wizerunku osób, posiadających wykształcenie medyczne lub farmaceutyczne lub sugerujących posiadanie takiego wykształcenia – argumentuje NRL i dodaje, że oczywistym powodem wykorzystywania takich osób w reklamach żywności jest tworzenie u potencjalnego odbiorcy reklamy wrażenia, iż reklamowany produkt ma właściwości lecznicze.

Wprowadzają w błąd klientów

W ocenie Naczelnej Rady Lekarskiej wykorzystywanie przykładowo w reklamie suplementów osób, posiadających wykształcenie medyczne lub farmaceutyczne albo sugerujących posiadanie takiego wykształcenia jest działaniem wprowadzającym konsumentów w błąd. Zwraca uwagę na prawne konsekwencje takiego działania.

Zdaniem NRL jest ono niezgodne z treścią art. 16 rozporządzenia (WE) Nr 178/2002 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 28 stycznia 2002 r. ustanawiającego ogólne zasady i wymagania prawa żywnościowego, powołującego Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności oraz ustanawiającego procedury w zakresie bezpieczeństwa żywności. Przepis ten stanowi, iż bez uszczerbku dla bardziej szczegółowych przepisów prawa żywnościowego, etykietowanie, reklama i prezentacja żywności nie może wprowadzać konsumentów w błąd.

Według Naczelnej Rady Lekarskiej analogicznie problem wygląda w przypadku wyrobów medycznych, które zgodnie art. 8 ustawy o wyrobach medycznych nie mogą być reklamowane w sposób, który może wprowadzać w błąd co do właściwości i działania.

Samorząd lekarski przypomina, że potrzeba wprowadzenia ograniczeń w zakresie reklamy dostrzeżona została m.in. przez prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który w dokumencie z lutego 2014 r. “Polityka konsumencka na lata 2014-2018” sygnalizował potrzebę podjęcie działań legislacyjnych. Chodziło o objęcie reklam wyrobów medycznych restrykcyjnymi wymogami, analogicznymi do wymogów, odnoszących się do reklam produktów leczniczych.

Zdaniem NRL problem jest od lat znany też Ministerstwu Zdrowia. Lekarze zwracają uwagę, że pisał o nim m. in. wiceminister Igor Radziewicz-Winnicki w piśmie z 7 marca 2014 r, skierowanym do prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK).

Reklama w medycynie estetycznej

Ewentualne restrykcyjne przepisy, dotyczące reklamy wyrobów medycznych i suplementów diety miałyby wpływ na rynek medycyny estetycznej.  Udział lekarzy w działaniach promocyjnych wyrobów medycznych przeznaczonych do stosowanie w estetyce jest częstą i akceptowaną praktyką.

Warto zwrócić uwagę na specyfikę tego rynku, na którym pojawia się wiele nowych i niesprawdzonych produktów. Chodzi zarówno o materiały do iniekcji, wypełniacze, czy preparaty do mezoterapii, jak i urządzenia, mające wywierać wpływ na organizm, dzięki emisji energii, czy to pod postacią światła, jak w przypadku laserów i IPL, czy też fal elektromagnetycznych o innych częstotliwościach (radiofrekwencja, mikrofale).

W opinii wielu praktykujących tą dyscyplinę medyczną osób w przypadku estetyki lekarskiej kontrola nad stosowaniem zarówno wyrobów medycznych, jak i innych materiałów wykorzystywanych w zabiegach jest niewystarczająca.  Często za zabiegi z zakresu estetyki lekarskiej biorą się ludzie bez wykształcenia medycznego, korzystający z produktów o niejasnym statusie prawnym. W efekcie trudne do rozgraniczenia są rekomendacje ekspertów w tej dziedzinie, które mają uchronić potencjalnych pacjentów przed zagrożeniem od działań promocyjnych firm.

Z drugiej strony reklama jest bardzo mocno obecna w pejzażu estetyki lekarskiej w naszym kraju. Być może bardziej, niż w przypadku jakiejkolwiek innej dziedziny medycyny. Przykładowo z badań, które  w 2012 r. przeprowadził zespół pod kierownictwem prof. UJ Radosława Śpiewaka, kierownika Zakładu Dermatologii Doświadczalnej i Kosmetologii Uniwersytetu Jagiellońskiego wynika, że większość placówek estetycznych posługuje się na swoich stronach internetowych nazwami handlowymi preparatów. Prawie 80% z nich podaje marki stosowanych urządzeń a blisko 70% zachwala skuteczność zabiegów.

Co ciekawe tego typu praktyki tylko sporadycznie są stosowane przez lekarzy, zajmujących się innymi dziedzinami (alergolodzy, ginekolodzy, kardiolodzy). Tylko w przypadku niecałego 1% stron internetowych takich placówek można się zetknąć z używaniem nazw handlowych preparatów, w ogóle nie zaobserwowano ogłaszania marek stosowanych urządzeń, zaś ledwie 4% lekarzy zachwala w internecie skuteczność swoich działań medycznych.

Czytaj też. Medycyna estetyczna reklamuje się na potęgę

Prof. Radosław Śpiewak podsumowując badania zwracał uwagę na bardzo ważny kontekst, który mógł wpłynąć na skalę reklamy w obszarze medycyny estetycznej. Jak informował medycyna prewencyjna i naprawcza wprawdzie objęta jest ograniczeniem działań marketingowych postulowanym przez NRL, jednak z drugiej strony posiada pewne (choć bardzo dyskusyjne) preferencje fiskalne w postaci zwolnienia z podatku VAT. Z kolei usługi kosmetyczne co prawda objęte są 23-procentową stawką podatku VAT, jednak nie są na nie nałożone ograniczenia w stosowaniu marketingu.

Medycyna estetyczna jest dziedziną w której nakładają się ograniczenia marketingu ze strony NRL takie same jak w medycynie naprawczej z regulacjami fiskalnymi jak w kosmetologii, co rodzi poczucie dyskryminacji wśród lekarzy uprawiających tę dziedzinę – tłumaczył prof. Radosław Śpiewak.

Źródło: rynekestetyczny.pl/NRL


Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

You may use these HTML tags and attributes:

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>