Karać za suplementy, czy brać dla zdrowia

Istnieje potrzeba stworzenia na polskim rynku mechanizmu potwierdzania jakości suplementów diety, który pozwoliłby na odróżnienie produktów rzetelnie przebadanych ze składem potwierdzonym nie tylko przez producentów, ale i naukowców, aby pacjent mógł świadomie podejmować decyzje konsumenckie – czytamy we wnioskach z najnowszego raportu Instytutu Ochrony Zdrowia (IOZ)

Jak wynika z raportu IOZ suplementy diety to jeden ze sposobów eliminowania niedoborów składników odżywczych spowodowanych np. poprzez zwiększony wysiłek fizyczny, ubogą dietę lub specjalne potrzeby żywieniowe. Jednak stosowane poza specjalnymi potrzebami lub nadużywane mogą stanowić poważne zagrożenie dla zdrowia.

Według IOZ najistotniejsze jest przestrzeganie tzw. „najwyższego tolerowanego poziomu spożycia”, czyli najwyższej bezpiecznej dziennej dawki witamin i składników mineralnych. Niestety, okazuje się, że normy nie są powszechnie znane, co więcej – jak wynika z badania TNS Polska – aż 25% Polaków uważa, że suplementów nie da się przedawkować. Rozpowszechnione jest również przypisywanie suplementom nieprawdziwych właściwości (41% badanych) oraz przekonanie o bezpieczeństwie samowolnego przyjmowania suplementów, bez konsultacji z lekarzem (38% badanych).

Będą wysokie kary?

Podczas prezentacji raportu Instytutu Ochrony Zdrowia na konferencji prasowej 30 sierpnia b.r. eksperci wypowiadali się bardzo krytycznie na temat rynku suplementów diety a w szczególności na temat sposobu ich reklamowania. Jak relacjonował portal rynekzdrowia.pl Krzysztof Kwiatkowski, prezes Najwyższej Izby Kontroli zwracał uwagę, że co czwarta reklama w mediach, a w stacjach radiowych nawet co druga dotyczy farmaceutyków, w tym suplementów diety.  Jak mówił w ciągu ostatnich 15 lat Polska stała się najszybciej rosnącym rynkiem suplementów diety w Unii Europejskiej, m.in. w efekcie agresywnej reklamy. Jego zdaniem ten rynek wart jest już ponad 4 mld zł.

Warto przypomnieć, że NIK w ubiegłym roku przygotowała raport na temat rynku suplementów diety, z którego wynikało m. in., że polscy konsumenci spożywają ich coraz więcej, traktując je nierzadko jako panaceum na różne dolegliwości. Nie wiadomo jednak dokładnie, co spożywają, gdyż wprowadzanie suplementów do obrotu i ich sprzedaż są – według NIK – praktycznie poza skuteczną kontrolą. Badania laboratoryjne suplementów diety zlecone wówczas przez Izbę wykazały, że wiele z nich nie wykazuje cech deklarowanych przez producentów, a zdarzają się też po prostu szkodliwe dla zdrowia.

Podczas sierpniowej konferencji Krzysztof Kwiatkowski zaproponował kilka zmian w regulacjach: wprowadzenie opłat za notyfikację suplementów, uregulowanie procedury ich wycofywania, wprowadzenie systemu ostrzegania konsumentów o produktach niecertyfikowanych znajdujących się w obrocie, wyodrębnienie w rejestrze GIS rejestru produktów, wobec których zgłoszone są wątpliwości dotyczące ich jakości i bezpieczeństwa. – Uważamy też za konieczne podwyższenie kar dla podmiotów wprowadzających suplementy niebezpieczne dla zdrowia człowieka oraz za przypadki prowadzenia nieprawidłowej reklamy – stwierdził prezes NIK.

Jeszcze mocniej wypowiadał się Jarosław Pinkas pełnomocnik rządu ds. utworzenia jednolitej instytucji odpowiedzialnej za bezpieczeństwo żywności, a wcześniej wiceminister zdrowia. – Uważam za porażkę, że obecnie w ogóle mówimy o suplementach diety – mówił. Jego zdaniem jeśli faktycznie zachodzi konieczność zażycia suplementu, to powinno to odbywać się jedynie na zalecenie lekarza.

Krytycznie na temat rynku suplementów mówili podczas konferencji także m. in. Anna Kowalczuk – dyrektor Narodowego Instytutu Leków, Marek Tomków – wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej, czy Grzegorz Hudzik – zastępca Głównego Inspektora Sanitarnego, który postulował wprowadzenie wysokich kar dla firm za nieprawidłowości.

Z kolei prof. Małgorzata Kozłowska-Wojciechowska, kierownik Zakładu Farmacji Klinicznej i Opieki Farmaceutycznej WUM stwierdziła, że suplementy diety właściwie nikomu nie są do niczego potrzebne. Według niej zdejmują odpowiedzialność za zdrowie osoby, która je przyjmuje. Na dodatek ludziom wydaje się, że kupując je, pomagają sobie zdrowotnie a – zdaniem pani profesor – tak nie jest.

Nie tylko w czarnych barwach

Raport Instytutu Ochrony Zdrowia zwraca uwagę na zagrożenia związane z przyjmowaniem suplementów, jednak czytamy tam również, że stosowane odpowiedzialnie mogą stanowić źródło korzyści zdrowotnych, a ich upowszechnienie należy uznać za pozytywny trend w zdrowiu publicznym. Przeprowadzone we Francji badanie…. (…)

Okładka magazynu „Rynek estetyczny” numer 4/X-XII/2017

Chcesz wiedzieć więcej? Cały artykuł i wiele innych ciekawych tekstów nt. zabiegów medycyny estetycznej do przeczytania w numerze „Rynku estetycznego”.

Zapraszamy do PRENUMERATY

lub do EMPIKu


Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

You may use these HTML tags and attributes:

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>