Andrzej Ignaciuk: obalamy mity

Wydawać by się mogło – pisze doktor Andrzej Ignaciuk, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti-Aginh – że w XXI wieku o medycynie estetycznej wiemy dużo, a nawet bardzo dużo – zarówno jako o zjawisku socjologiczno-społecznym, jak i medycznym. Przyglądając się jednak współczesnym mediom i spopularyzowanym przez nie informacjom mam duże wątpliwości, czy to prawda – zastanawia się ekspert

– Dlaczego brak nam rzetelnych źródeł mówiących o tym, czym tak naprawdę jest medycyna estetyczna i jakie daje nam korzyści?

Andrzej Ignaciuk:Wina jak zawsze leży gdzieś pośrodku. Z jednej strony media kreują mylny obraz tego zjawiska, używając nieprawdziwych określeń typu “powiększanie ust botoksem”, “lifting osoczem”, czy “spektakularne efekty mezoterapii”. Z drugiej zaś brak nam rzetelnych informacji, bez intencji reklamowych i autopromocyjnych.

Do niedawna próżno było szukać odpowiedzi na pytania: kto, kiedy, i dlaczego korzysta z usług lekarzy medycyny estetycznej. Dziś już wiemy, że można na nie odpowiedzieć, nie snując rozważań przy kawiarnianym stoliku czy opierając się jedynie na przypuszczeniach „medycznych celebrytów”. Od września tego roku dysponujemy wynikami badań, w których udział wzięło 450-ciu dyplomowanych specjalistów. (wyniki badań będą omawiane w styczniowym numerze “Rynku estetycznego” – przyp. red.)

Oznacza to, że po raz pierwszy w Polsce mamy sprawdzone i obiektywne dane na temat medycyny estetycznej, które – przyznaję – pod wieloma względami mnie także zaskoczyły. Przykładowo według lekarzy aż 75 proc. osób korzystających z ich usług niewiele wie o medycynie estetycznej. Często głównym celem zabiegu jest poprawienie nie tyle wyglądu, co samooceny. Pierwsze pytania po przekroczeniu drzwi gabinetu dotyczą zazwyczaj kwestii nienaturalnego efektu końcowego, bólu i powikłań po zabiegach.

Ponad 2/3 pacjentów korzysta z usług gabinetów medycyny estetycznej nawet kilka razy do roku. Co najczęściej “poprawiają” sobie Polki i Polacy? Przede wszystkim twarz, a dokładniej: czoło, okolice oczu oraz usta. Tak, tak – usta! Po odpowiednim zabiegu wykonanym przez profesjonalistę zamiast być “przerysowane” i “sztuczne” dodają naturalnego uroku. Dodatkowo – opóźnia się ich starzenie. Co więcej, często osoby nawet z najbliższego otoczenia pacjenta nie są świadome, że taki zabieg miał miejsce! Dobrze wykonany nie rzuca się w oczy, a jego efekty mówią same za siebie.

Na pytanie o najczęściej wykonywany zabieg na twarz odpowiedź lekarzy była zgodna – toksyna botulinowa. Chwileczkę… czyżbym wspomniał właśnie o BOTOKSIE? (I nie mówię tu o ostatnim filmie Patryka Vegi). Raz na zawsze należy obalić mit o “sztucznym” działaniu botoksu. Ci, którzy trafią w dobre, lekarskie ręce i uzyskają po jego zastosowaniu naturalny i odmłodzony wygląd twarzy, chcą zabieg powtarzać. Dodam tylko, że toksyna botulinowa, czyli tzw. botoks, to w pełni bezpieczny lek, którego działanie utrzymuje się przez kilka miesięcy.

Jeśli chodzi o zabiegi „na ciało”, prym wiedzie mezoterapia, a także depilacja laserowa oraz lipoliza, czyli usuwanie tkanki tłuszczowej. Dopiero dalej w rankingu uplasowały się zabiegi, przy których wykorzystuje się fale radiowe jak np. HIFU (tzw. lifting bez skalpela) i inne.

A teraz niemałe dla mnie zdziwienie. Najczęściej poddawane zabiegowi części ciała to szyja, dekolt oraz dłonie. Dlaczego? Otóż to one najbardziej zdradzają nasz wiek i warto o nie zadbać wcześniej. Daje się zauważyć również zależność, że im człowiek starszy, tym chętniej korzysta z usług lekarzy medycyny estetycznej. Najliczniejszą grupą pacjentów są ci w przedziale wiekowym 40-50, a następnie 30-40, czyli wtedy, gdy już pojawiły się trudne do zaakceptowania zmiany w wyglądzie.

Z doświadczenia wiem, że gdy zauważamy w lustrze niedoskonałości i ich nie akceptujemy, powinniśmy udać się po poradę do dobrego specjalisty. Zbyt późna reakcja na zmiany może skutkować tym, że nie będzie można ich odwrócić.

Wniosek z analizy ostatnich badań jest jeden – medycyna estetyczna w Polsce cieszy się dużą popularnością, jednak cały czas walczy ze stereotypami i uproszczeniami. Grunt to odpowiednie i potwierdzone formalnie kwalifikacje lekarza, do którego chcemy udać się na zabieg.


Komentarze

  • DARIUSZ NASIEK napisał:

    Uwazam ze znaczacy procent osób korzystających z naszych uslug wie o medycynie estetycznej bardzo duzo.Mysle ze jest to zasluga prowadzenia wilelotniej kampanii edukacyjnej na lamach mediow takich jak Telewizja Polskiego Nowego Dziennika, polskie periodyki, wywiady udzilane na lamch prasy czy wreszie wydana juz piec lat temu ksiazka „Medycyna Estyczne dla Ciebie”.
    Nie pomniejszlbym rowniez faktu spotkan organizowanch w naszym gabinecie czy to w ramach okolicznosciowych czy tez tzw. Botox Party. To wtedy ma sie najwiekszy dostep do pacjentow i mozliwosc skonfrontowania tego co mysla pacjenci, jakie zadaja pytania – z rzeczywistoscia jak rowniz mozliwosc korekcji tych czasami niewlasciwych gupowych opinii.

    To prawda ze często głównym celem zabiegu jest poprawienie nie tyle wyglądu, co samooceny. Uwazam ze nie ma w tym nic niewlasciwego. Dokladnie tak jak w zdrowym ciele zdrowy duch – piekny, zadbany i z wysoka samoocena organizm tryska zdrowiem. Nie bezpodstaw sa wiec wyniki uzyskane przez Amerykanskie Towarystwo Chirurgi Plastyczne badan w ktorych pacjentek po operacji plastycznej twarzy zyja srednio o 10 lat dluzej niz te panie ktore operacji plastycznej nie zrobily. Oczywiscie pomijamy tu wplywy ekonomiczne i fakt mozliwosci wyknanania tych zabiegow u lepiej sytuowanych kobiet.Nie umniejsza to jednak faktu ze te osoby ktore dbaja o swoj wyglad zyja zdrowiej i dluzej.

    To nieprawda ze pierwsze pytania po przekroczeniu drzwi gabinetu dotyczą zazwyczaj kwestii nienaturalnego efektu końcowego, bólu i powikłań po zabiegach.Wiekszosc pacjentek wie ze zle wykonany Botox to opadniete brwi czy powieki. Dlatego gdy zabieg wykonujemy po raz pierwszy nalezy raczej dac preparatu mniej i umowic sie na ewentualna „poprawke” – wykonujemy takie „poprawki” za darmo, wiec jedyny problem to kwestja ewentualnego dodatkowego przyjazdu do gabinetu. Zabiegi sa w miare bezbolesne. Bol mozna usunac calkowicie ale zajmuje to zwykle zbyt duzo zachodu (czasu czy koniecznosci wziecia dodatkowedo lekarstwa) i dlatego wiekszosc pacjentek zadowala sie znieczuleniem lokalnym lub lodem . Dla osob ktore bolu nie toleruja opcja bezbolesna zawsze istnieje.
    Wiekszosc pacjentek przychodzi do gabinetu aby po zabiegu lepiej wygladac.To wszystko.
    Jesli dodatkowo jest mila atmosfera, zabiegi sa niedrogie i bezbolesne to wplywa to dodatkowo na satysfakcje i fakt ze pacjentki wracaja.

Odpowiedz DARIUSZ NASIEK Anuluj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

You may use these HTML tags and attributes:

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>