Prawie 90 proc. lekarzy, zajmujących się medycyną estetyczną, jako najczęściej wykonywany zabieg wymienia toksynę botulinową – wynika z ankiety przeprowadzonej wśród ponad 1000 członków Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti-Aging (PTMEiAA). Co ciekawe okazuje się, że lekarze medycynę estetyczną często traktują, jako sposób na dorobienie do pensji.
Iniekcję z toksyny botulinowej za główny zabieg wykonywany w gabinecie uznało 88 proc. lekarzy zrzeszonych w PTMEiAA. Potwierdza się opinia, że to właśnie ten popularny i od wielu lat wykorzystywany materiał wciąż napędza rynek medycyny estetycznej.
Warto jednak zauważyć, że wzrasta znaczenie materiałów nazywanych ogólnie “wypełniaczami”. Do swoich głównych zabiegów tego typu procedury zalicza już 86 proc. lekarzy. Co ciekawe 81 proc. z nich do najpopularniejszych zabiegów wykonywanych w gabinetach zaliczyło też mezoterapię.
Więcej na temat mezoterapii. Mezoterapia zdefiniowana
Znacząca liczba lekarzy do głównych zabiegów wykonywanych w gabinetach medycyny estetycznej zaliczyła również peelingi chemiczne. Uznało tak blisko 60 proc. ankietowanych. Z kolei prawie 50 proc. wymieniło wśród najpopularniejszych zabiegów procedury z wykorzystaniem laserów, bądź urządzeń IPL.
Zwiększa się liczba pacjentów, ale…
Większość lekarzy pozytywnie ocenia dynamikę wzrostu rynku usług z zakresu medycyny estetycznej. Aż 63 proc. ankietowanych stwierdziło pod koniec 2013 r., że liczba wykonywanych przez nich usług stale rośnie. 26 proc. obserwowało stabilizowanie się liczby usług, a tylko 11 proc. mówi o spadku liczby pacjentów.
Nie oznacza to jednak, że lekarze, zajmujący się medycyną estetyczną, patrzą na obecną sytuację przez różowe okulary i nie dostrzegają zagrożeń. Trzy czwarte z nich niepokoi się tym, że zabiegi medyczne są wykonywane przez osoby bez wykształcenia medycznego. Z kolei 52 proc. obawia się tego, że medycyną estetyczną zajmują się niewyszkoleni lekarze. Taka sytuacja może doprowadzić do osłabienia wiarygodności całej dziedziny.
Lekarze martwią się także o swoje finanse. Blisko 50 proc. ankietowanych zwracało uwagę na problemy, jakie sprawiają im niejasne przepisy podatkowe oraz obciążenie usług medycyny estetycznej 23-procentowym VAT-em. Ponadto prawie 20 proc., jako znaczącą niedogodność w swojej pracy, wskazuje zbyt rozbudowaną biurokrację, w szczególności związaną z prowadzeniem dokumentacji w gabinecie.
Na temat podatku VAT czytaj. Co z tym VATem dla lekarzy?
Kłopoty sprawiają lekarzom także niezbyt klarowne przepisy, dotyczące prowadzenia działalności. Wskazuje na to prawie 15 proc. ankietowanych. Szczególne utrudnienia i niejasności – zdaniem lekarzy – występują właśnie w obszarze medycyny estetycznej. Brak jest jasnych uregulowań w tej branży. To z kolei powoduje też trudności z różnego rodzaju instytucjami kontrolnymi.
Czytaj też. Zabiegi kontrolowane – ale przez kogo?
Dorabianie estetyką
Z ankiety przeprowadzonej wśród członków PTMEiAA wynika, że większość lekarzy (82 proc.), zajmujących się medycyną estetyczną, prowadzi własną działalność w postaci praktyki. Około 19 proc. jest zatrudnionych na kontrakcie, bądź na podstawie innej umowy. Zaledwie 2 proc. ma umowę o pracę, jako lekarz medycyny estetycznej.
Co ciekawe większość lekarzy przyznaje, że gabinet estetyczny nie jest ich jedynym miejscem pracy. 78 proc. ankietowanych stwierdziło, że poza tym pracują jeszcze w innym miejscu. Kolejne 10 proc. wprawdzie zajmuje się zawodowo tylko medycyną estetyczną, jednak pracuje nie w jednym, ale w kilku gabinetach. Tylko 11 proc. lekarzy zadeklarowało, że gabinet medycyny estetycznej jest ich jedynym miejscem pracy.
Z faktu, że spora część lekarzy dorabia, wykonując zabiegi estetyczne, wynikają kolejne konsekwencje. Okazuje się, że 37 proc. lekarzy, zajmujący się medycyną estetyczną, poświęca na zabiegi z tego zakresu maksymalnie zaledwie 4 godziny tygodniowo. Z kolei jedna czwarta z nich na zabiegi estetyczne poświęca między 5 a 10 godzin tygodniowo.
Odbija się to też na liczbie przyjmowanych pacjentów. Ponad połowa ankietowanych lekarzy (53 proc.) przyznała, że przyjmuje do 10 pacjentów tygodniowo. 23 proc. zadeklarowało, że obsługuje około 11-30 pacjentów tygodniowo.
Zaledwie 5 proc. ankietowanych zadeklarowało, że na wykonywanie zabiegów estetycznych poświęca od 31 do 40 godzin tygodniowo. Powyżej 40 godzin tygodniowo pracuje kolejne 5 proc. lekarzy. Wydaje się logiczne, że to właśnie te 10 proc. najwięcej pracujących deklaruje, że przyjmuje ponad 50 pacjentów tygodniowo.
Medycyna estetyczna to domena kobiet
Z ankiety przeprowadzonej wśród członków PTMEiAA wynika, że kobiety zdecydowanie zdominowały branżę medycyny estetycznej. Wcześniej dowiadywaliśmy się, że stanowią one większość pacjentów gabinetów estetycznych. Teraz okazuje się też, że jeśli ktoś wybierze się na zabieg, to prawie na pewno trafi na panią doktor, bo 70 proc. lekarzy, zajmujących się tą dziedziną to kobiety.
Najwięcej gabinetów lekarskich, zajmujących się estetyką, znajduje się w województwie mazowieckim, ze szczególnym uwzględnieniem Warszawy. To właśnie w tym województwie jest też największa przewaga kobiet nad mężczyznami. O ile pań, zajmujących się zabiegami estetycznymi w woj. mazowieckim jest około 230, to mężczyzn naliczymy mniej więcej 75. W innych województwach ta przewaga nie jest tak miażdżąca, jednak również jest wyraźna.
Co ciekawe na ogół mężczyźni zajmujący się medycyną estetyczną są nieco starsi od kobiet w tym fachu. Średnia wieku wśród lekarzy, wykonujących zabiegi oscyluje wokół 50 lat. Z kolei statystyczna lekarka, zajmująca się medycyną estetyczną, to kobieta po czterdziestce.
Doświadczenie i kształcenie
Większość ankietowanych lekarzy, zrzeszonych w PTMEiAA, zajmuje się medycyną estetyczną dłużej, niż 4 lata. Takich osób jest blisko 60 proc. Około 28 proc. deklaruje, że wykonuje zabiegi estetyczne od około 1 do 3 lat. Osoby zaczynające aktywność w obszarze medycyny estetycznej to około 13 proc. ankietowanych.
Z kolei najbardziej doświadczonych lekarzy, którzy na rynku zabiegów estetycznych funkcjonują już od ponad 10 lat jest w PTMEiAA około 13 proc.
Wiąże się to m. in. z dynamiką wzrostu rynku medycyny estetycznej w Polsce, a także dynamiką zwiększania się liczby członków Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti-Aging, których obecnie jest już 1125. Co ciekawe najwięcej lekarzy zdecydowało się na dołączenie do PTMEiAA w kryzysowym 2009 r. (około 200 nowych osób). Sporo nowych członków zapisało się także w roku 2008 (około 180 osób) oraz w 2010 r. (około 180 osób). W ostatnich trzech latach utrzymuje się stabilny wzrost liczby członków PTMEiAA na poziomie 80-110 nowych osób rocznie.
Co ważne niemal wszyscy ankietowanie lekarze, zrzeszeni w PTMEiAA, uczestniczą w szkoleniach, konferencjach, czy kongresach, dotyczących medycyny estetycznej. Blisko 70 proc. dokształca się na branżowych konferencjach i szkoleniach co najmniej trzy razy w roku. Ponad 50 proc. lekarzy, zajmujących się medycyną estetyczną deklaruje, że uczestniczy w wydarzeniach związanych z tą dziedziną cztery razy w roku lub więcej.
Z ankiety wynika, że właśnie kongresy, konferencje i szkolenia są dla zdecydowanej większości lekarzy najbardziej przydatnymi źródłami wiedzy na temat medycyny estetycznej. Mniejszą, ale wciąż znaczącą popularnością cieszą się podręczniki i fachowe pisma. Za bardzo przydatne źródła wiedzy uznaje je około 50 proc. ankietowanych. Z kolei materiały internetowe za wartościowe uważa 26 proc.
Jednak już 65 proc. deklaruje, że promuje się w internecie i uważa posiadanie strony www za ważną formę prezentacji swoich usług. 27 proc. ankietowanych lekarzy wybiera z kolei reklamę w prasie. Co ciekawe Naczelna Rada Lekarska nie pochwala reklamowania usług medycznych. NRL stoi wręcz na stanowisku, że lekarze nie powinni korzystać z reklamy, mogą jedynie informować o swojej praktyce w ściśle określony sposób.
Na temat reklamy w medycynie estetycznej czytaj. Medycyna estetyczna reklamuje się na potęgę
Źródło: PTMEiAA, rynekestetyczny.pl