Opinia prawna ws. medycyny estetycznej i kompetencji

Koalicja Na Rzecz Bezpieczeństwa i Rozwoju Kosmetologii, która zrzesza Izbę Kosmetologiczną, Stowarzyszenie „Przyjazna Kosmetyka” oraz Krajową Izbę Kosmetologii na początku września wysłała do Ministerstwa Zdrowia pismo z opinią ws. medycyny estetycznej, przygotowaną przez mecenas Agnieszkę Sieńko. “Medycyna estetyczna jest hybrydą o ile nie nadużyciem językowym” – pisze prawniczka odwołując się do Słownika Języka Polskiego PWN.

Opinia prawna ws. tzw. medycyny estetycznej i kompetencji do realizowania usług w tym zakresie, r.p. Agnieszka Sieńko, Wrocław, 18 sierpnia 2023 r. Źródło: Koalicja Na Rzecz Bezpieczeństwa i Rozwoju Kosmetologii

Z całym opracowaniem radcy prawnego Agnieszki Sieńko można się zapoznać, klikając w link do dokumentu, który udostępniliśmy obok. >>

Ten interesujący, 8-stronicowy tekst zasługuje na uwagę, dlatego poniżej pozwolimy sobie w skrócie przedstawić główne jego tezy oraz pytania, które się nasuwają po jego przeczytaniu.

Pojęcie medycyny estetycznej

Na początku mecenas Agnieszka Sieńko stara się ustalić znaczenia prawne pojęć, którymi będzie się posługiwać w dalszej części opinii. Na pierwszy ogień idzie termin: medycyna estetyczna.

Zauważa, że rozporządzenie ministra zdrowia z dnia 13 czerwca 2023 r. w sprawie umiejętności zawodowych lekarzy i lekarzy dentystów posługuje się terminem: medycyna estetyczno-naprawcza. Uznaje jednak, że pojęcie to nie jest objęte tzw. słownikiem ustawowym i należy poprzestać na wykładni językowej. Oparta na Słowniku Języka Polskiego PWN (wydanie III z 2017 r.) krótka analiza pojęć – medycyna estetyczna i medycyna estetyczno-naprawcza – według radcy nie pozostawia obszaru do oceny, czy estetyka pozostaje wyłączną domeną medycyny konwencjonalnej.

Powstaje pytanie, czy prawniczka spodziewała się znaleźć w słowniku języka polskiego wykładnię, dotyczącą tego, kto może wykonywać zabiegi z zakresu medycyny estetycznej? Wydaje się, że w ustalaniu znaczenia terminu „medycyna estetyczna” pomocne mogłoby się okazać sięgnięcie do definicji, którą 31 stycznia 2021 r. zaprezentował w oficjalnym stanowisku ustawowo umocowany organ samorządu lekarskiego: Naczelna Rada Lekarska.

Trzy języczki uwagi

“Medycyna estetyczna (pod tym pojęciem należy też rozumieć medycynę estetyczno-naprawczą, chyba, że w tekście inaczej wskazano) jest hybrydą o ile nie nadużyciem językowym” – stawia tezę autorka na początku drugiej części swojej opinii. Jej zdaniem: “To nadużycie językowe stało się przyczynkiem do dyskusji na temat uprawnień do jej uprawiania”.

Według prawniczki “języczkiem uwagi” stały się trzy obszary. Pierwszy to iniekcje, drugi to stosowanie preparatów będących lekami, trzeci to kwalifikacje i zdolność do ewentualnego usuwania negatywnych następstw zabiegów estetycznych. Zaraz potem mecenas Agnieszka Sieńko pisze, że zamiast rzeczowej dyskusji obserwuje: “wymianę negatywnych ocen o potężnych grupach zawodowych” i dzieli się refleksją: “takie kształtowanie dyskusji, ze swej natury, nie może prowadzić do porozumienia”.

Następnie zwraca uwagę na fakt nagminnego, nieprawidłowego używania terminu „klinika” w obszarze medycyny estetycznej i stomatologii. Przypomina, że zgodnie z ustawą o działalności leczniczej takie miano zarezerwowane jest dla oddziałów szpitalnych, prowadzonych przez wyższe uczelnie medyczne. Wskazuje, że sytuacja słowa “klinika” obrazuje: “swobodny stosunek podmiotów, prowadzących działalność na tym rynku do ograniczeń językowych”.

W końcu radca Agnieszka Sieńko dochodzi do wniosku, że wszelkie próby zdefiniowania terminu “medycyna estetyczna” są z góry skazane na niepowodzenie. Natomiast dyskusja o uprawnieniach do uprawiania medycyny estetycznej pozostaje – jej zdaniem – dyskusją merytorycznie jałową.

We wspomnianym przez prawniczkę rozporządzeniu ministra zdrowia z dnia 13 czerwca 2023 r. w sprawie umiejętności zawodowych lekarzy i lekarzy dentystów wprost napisano, że o certyfikat, potwierdzający posiadanie kompetencji w dziedzinie medycyny estetyczno-naprawczej, mają prawo ubiegać się lekarze i lekarze dentyści z ważnym prawem do wykonywania zawodu. Czy nie jest to przyczynek do dyskusji?

Kosmetolog i ochrona zdrowia

Mecenas Agnieszka Sieńko za szczególnie ważny uważa fakt, że kosmetolog jest zawodem wymienionym w rozporządzeniu ministra pracy i polityki społecznej z dnia 7 sierpnia 2014 r. w sprawie klasyfikacji zawodów i specjalności na potrzeby rynku pracy.

Co ciekawe, pojawienie się medycyny estetyczno-naprawczej, wraz z jasnym określeniem kto może tą umiejętność nabywać, w rozporządzeniu ministra zdrowia nie zostało przez prawniczkę określone jako coś szczególnie ważnego dla rozważań. Uważa, że ten akt prawny: “nie ma żadnego wpływu na tzw. otoczenie prawne”.

Za to zwraca uwagę, że zawód kosmetolog został ujęty przez resort pracy w grupie: specjaliści ochrony zdrowia gdzie indziej niesklasyfikowani. Jak wskazuje oznacza to, że profesja ta nie jest oderwana od ochrony zdrowia. Ponadto zwraca uwagę, że kosmetologia to uniwersytecki kierunek studiów, nauczany nierzadko na uczelniach medycznych.

Przyznaje, że trudno jest odczytać kompetencje, ponieważ kosmetolog nie należy do zawodów regulowanych prawnie. Zaznacza też, że przepisy w zakresie szkolnictwa na temat zawodu kosmetologa milczą. Jednak nie zawsze tak było.

Standardy kształcenia kosmetologa

W 2007 r. w rozporządzeniu ministra nauki znalazły się standardy kształcenia w tym zawodzie. Niestety w 2012 r. zawód kosmetologa uległ, promowanej wówczas przez ministra Jarosława Gowina, deregulacji. Od tamtego czasu zasady kształcenia rozwijały się w sposób dowolny i niekontrolowany, w bardzo wielu ośrodkach publicznych i prywatnych.

Jaki był pierwotny kształt zawodu kosmetologa? Jak dowiadujemy się z oficjalnej informacji przygotowanej przez Ministerstwo Zdrowia w 2012 r. absolwent studiów wyższych pierwszego stopnia kierunku kosmetologia powinien posiadać umiejętności posługiwania się wiedzą ogólną z zakresu nauk o zdrowiu oraz wiedzą szczegółową z zakresu kosmetologii.

Ponadto absolwent ten powinien umieć m.in.: planować rodzaj zabiegu kosmetycznego i stosować kosmetyki zgodnie z rozpoznaniem, wykonywać zabiegi kosmetyczne, pielęgnacyjne i upiększające, z uwzględnieniem wskazań i przeciwwskazań, a także prawidłowo odczytywać skład kosmetyku i ustalać jego zastosowania, jak również ściśle współpracować z lekarzem dermatologiem w zakresie pielęgnacji skóry zmienionej chorobowo oraz organizować i prowadzić gabinet kosmetyczny.

Natomiast absolwent studiów wyższych drugiego stopnia powinien posiadać umiejętności posługiwania się zaawansowaną wiedzą ogólną z zakresu nauk o zdrowiu oraz wiedzą szczegółową z zakresu kosmetologii. Ponadto powinien być przygotowany m.in. do: planowania zabiegu kosmetycznego i stosowania kosmetyku zgodnie z rozpoznaniem, wykonywania zabiegów kosmetycznych, pielęgnacyjnych i upiększających, z uwzględnieniem wskazań i przeciwwskazań, odczytania składu kosmetyku i ustalenia jego zastosowania, jak również powinien być przygotowany do ścisłej współpracy z lekarzem dermatologiem w zakresie pielęgnacji skóry zmienionej chorobowo, zorganizowania i prowadzenia gabinetu kosmetycznego, oceny jakości surowców i preparatów kosmetycznych oraz współdziałania w procesie rejestracji kosmetyków, współpracy z firmami produkującymi preparaty kosmetyczne (pielęgnacyjne i profesjonalne), współpracy z lekarzem w zakresie zleconych zabiegów, kierowania zespołami kosmetologów oraz nadzorowania przebiegu stosowania kosmetyków i technik kosmetycznych.

Czy w świetle tych standardów obszary, które przez radcę Agnieszkę Sieńko zostały uznane za “języczek uwagi”, nie przestają być problemem? Czy nie wystarczy wrócić do korzeni zawodu?

Brak zakazu oznacza przyzwolenie

Omawiając znaczenie rozporządzenia ministra zdrowia ws. umiejętności lekarskich, w którym pojawiła się medycyna estetyczno-naprawcza, radca Agnieszka Sieńko, poza stwierdzeniem, że: “ten akt prawny nie ma żadnego wpływu na tzw. otoczenie prawne”, dochodzi też do wniosku, że nie daje on prawa do pozbawienia możliwości wykonywania zabiegów estetycznych przez inne osoby.

Podkreśla jednocześnie, że poza dyskusją pozostaje współpraca medycyny z kosmetologią. “Tak jak latanie samolotem jest zakazane niektórym pasażerom  (np. choroby zależne od zmian ciśnienia), tak szereg zabiegów poprawiających urodę wymaga wywiadu lekarskiego. Podobnie niektóre leki (by wskazać toksynę botulinową) wymagają kontroli lekarskiej” – czytamy w opinii prawnej Agnieszki Sieńko.

Jednocześnie pisze, że kontrola lekarska nie oznacza zakazu wykonywania iniekcji przez kosmetologa. Według niej aby zakazać podejmowania jakiejś czynności, trzeba to zapisać w ustawie. Powołuje się też na casus leków do samodzielnego podawania takich jak np. insulina, semaglutyd, adrenalina.

Czy zatem prawniczka postuluje o możliwość samopodawania sobie toksyny botulinowej?

Medycyna estetyczna niechcący zdefiniowana

Rozważania na temat granicy między kosmetologią a medycyną zaprowadziły autorkę opinii prawnej do ortodoncji i chirurgii plastycznej. Zwróciła przy tym uwagę, że zarówno ortodoncja, jak i chirurgia plastyczna mają status specjalizacji, podczas gdy medycyna estetyczna nie.

Poruszyła też kwestie związane z ustawową definicją świadczeń zdrowotnych, która stanowi, że są to: “działania służące zachowaniu, ratowaniu, przywracaniu lub poprawie zdrowia oraz inne działania wynikające z procesu leczenia lub przepisów odrębnych regulujących zasady ich wykonywania”.

Jej zdaniem poszukiwanie w ustawowej definicji uzasadnienia dla twierdzenia, że kosmetolog, czy ktokolwiek inny nie ma kompetencji do wpływania na urodę jest z góry skazane na niepowodzenie. Nie sposób się z tym nie zgodzić i wydaje się, że nikt nie próbuje twierdzić, że kosmetolog nie ma kompetencji do wpływania na urodę.

Są za to prawnicy, którzy uważają, że pewne zabiegi z zakresu medycyny estetycznej mieszczą się w obrębie definicji świadczenia zdrowotnego. Mecenas Agnieszka Sieńko pisze, że prowadzenie dyskusji na takie tematy jest niecelowe.

W toku rozważań prawniczka dochodzi do wniosku, że ortodoncja a w szczególności chirurgia plastyczna, choć służy leczeniu uszkodzeń ciała, deformacji, blizn itd., to jednak wkroczyła w estetykę. “(…) to nie oznacza, że wszystko, co dotyczy estetyki jest leczeniem. Oznacza to tyle, że medycyna może estetyce służyć i ma część wspólną z estetyką jako taką” – tłumaczy radca Agnieszka Sieńko. Wydaje się, że w ten sposób sformułowała całkiem trafną definicję medycyny estetycznej.

Chcesz wiedzieć więcej?

Ten i wiele innych ciekawych artykułów nt. medycyny estetycznej do przeczytania w numerze „Rynku estetycznego”.

Prenumeratorów zapraszamy do korzystania z e-WYDANIA

Zamów: Prenumerata

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

You may use these HTML tags and attributes:

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>